Komunikaty
04.10.2022
12.10.2022
12.10.2022
Tymczasowe zawieszenie funkcjonowania przystanku „Bystra (BYST41)”
169 171 178 182 185 ...
03.10.2022
Remont nawierzchni na ul. Murawa – etap I
164 170 216 226
03.10.2022
Budowa ścieżki rowerowej na ul. Literackiej Przebudowa przystanku „Strzeszyn Grecki 01 (STGR01)”
1 6 15
01.10.2022
Mecz piłkarski Lech Poznań - Legia Warszawa
198 219 T12
01.10.2022
Zmiany rozkładów jazdy od 1 października br.
01.10.2022
Zmiany w komunikacji tramwajowej od 1 października br.
26.09.2022
Zakończenie remontu nawierzchni ulicy Zgoda
98
17.09.2022
Zmiany na linii 98 - prace na placu Wielkopolskim
176 183 911
12.09.2022
Wzmocnienie komunikacji autobusowej w ciągu ulicy Szelągowskiej
09.09.2022
Remont nawierzchni ulicy Zgoda
195
06.09.2022
Budowa chodników i platform przystankowych na ul. Koszalińskiej – etap I
01.09.2022
Zmiany rozkładów jazdy na liniach nocnych
01.09.2022
[AKTUALIZACJA] Zmiany tras w komunikacji tramwajowej i autobusowej od 1 września br.
01.08.2022
Zmiana statusu przystanków „Naramowice” i „Armii Poznań”
727
25.07.2022
Rozbudowa drogi powiatowej 2401P w Dąbrówce
213 214 218 223 224
20.06.2022
[AKTUALIZACJA] Zmiana miejsca zatrzymania autobusów nocnych na węźle „Most Dworcowy”
Na pytanie: kim jest? odpowiadał: „Zawodowcem nie jestem, bo nie ukończyłem Akademii Sztuk Pięknych, ale nie czuję się też malarzem naiwnym, bo naiwny to ja nie jestem. Nie chciałbym też być zaliczany do tak zwanych malarzy niedzielnych, bo na przykład w niedzielę nie maluję nigdy. A więc kim jestem? Jestem malarzem niezależnym, samorządnym i samorodnym”. Zygmunt Warczygłowa – malarz prymitywista, nasz motorniczy.
Zygmunt Warczygłowa urodził się w 1922 roku w Poznaniu. Na początku drugiej wojny światowej został wywieziony do Wałbrzycha i zmuszony do niewolniczej pracy w kopalni. Udało mu się uciec i resztę wojny przeżył jako robotnik przymusowy w gospodarstwie rolnym na terenie Niemiec. Po powrocie do Polski zamieszkał w Łebie, a kilka lat później, w pierwszej połowie lat 50-tych, powrócił z rodziną do Poznania. Został konduktorem i dostał mieszkanie na osiedlu kolejarskim na Wildzie. Z parterowych pomieszczeń własnego „m3” mógł obserwować… śmietnik. Kiedy pracował jako konduktor, a później jako motorniczy, miał możliwość podziwiać malownicze miejskie pejzaże, czy to skąpane we wschodzącym słońcu, czy okryte zmrokiem. Za nastawnikiem bimby spędził niemal 7 lat. Nie dziwi zatem, że perspektywa torów tramwajowych była bazą jego prac, a wśród pieczołowicie nakreślonych budynków widać charakterystyczny dla Poznania ratusz, katedrę czy stare kamienice. Kiedy na początku 1963 roku przeszedł na rentę, zaczął malować swoje "obrazki" (tak je nazywał). Jego prace były bardzo kolorowe i pełne szczegółów. Ze względu na to, że był astmatykiem, zamiast farb olejnych, używał akwareli.
W połowie lat sześćdziesiątych wziął udział w konkursie twórczości plastycznej amatorów plastyków-wędkarzy. Marzyło mu się zajęcie siódmego miejsca, tymczasem okazał się najlepszy spośród wszystkich uczestników i wzbudził zainteresowanie środowiska artystycznego Poznania. Potem jego prace pojawiały się w kolejnych miejscach. Pierwsza indywidualna wystawa została zorganizowana w 1968 roku w Klubie Prasy i Książki. Starannie wykreślone, barwne, poetyckie pejzaże z Poznaniem w tle zachwyciły wiele osób. Po kolejnych wystawach w Polsce, przyszedł też czas na pierwszą prezentację zagraniczną - w Berlinie w Galerii Warschau.
Obrazki Warczygłowy coraz chętniej znajdowały nabywców, a autor zaczął w swoim domu gościć coraz znamienitsze postaci: ówczesnego prezydenta miasta, czy znanych aktorów (m.in. Wojciech Siemion zamawiał u byłego motorniczego obrazy do swojego prywatnego muzeum – Galerii Sztuki Wiejskiej w Petrykozach). Prace malarza poszerzyły katalog eksponatów w muzeach w Zabrzu i w Radomiu, czy w Hamburgu. Otrzymywał propozycje wystaw w Paryżu, Szwajcarii czy w Holandii. Nawet wtedy nie ukrywał skąd pochodzi i czym się zajmował. „Obojętnie czy w kraju, czy zagranicą, zawsze podkreślam dwa ważne dla mnie fakty” – mówił. „Że pochodzę z Poznania i że byłem motorniczym tramwajowym”. Jego pracami zilustrowana była wydana pod koniec 1983 roku książka pt. „Żarty znad Warty”. Na jednej z ilustracji wewnątrz znalazł się także i tramwaj. W kwietniu tego samego roku w poznańskiej galerii „Współczesna” Przedsiębiorstwa Państwowego „Desa” zorganizowano kolejną wystawę jego prac. Wszystkie znalazły nabywców już pierwszego dnia.
Został laureatem nagrody miasta Poznania w dziedzinie kultury i sztuki. Wyróżnienie odebrał w Sali Ogrodzenia Ratusza z rąk prezydenta Wituskiego. „Bardzo mi było miło, kiedy na miejscu dowiedziałem się, że podczas dyskusji nad moją kandydaturą do nagrody, komisja była jednomyślna w przyznaniu tego wyróżnienia właśnie dla mnie” – cieszył się Warczygłowa w rozmowie z redaktorem gazety zakładowej „Z życia WPK”, Edmundem Nadolskim. Motorniczy malował także dla Kazimiery Iłłakowiczówny – akurat wtedy tworzyła „Leciutkie abecadło dla wycieczek po Poznaniu”, gdzie pod literką J znajdował się tekst dotyczący Jeżyc i zajezdni przy ul. Gajowej. Nie dziwi zatem, że właśnie ten obiekt oraz garażujące na torach tramwaje znalazły się na obrazku przygotowanym dla poetki. Bywały jednak momenty, kiedy szum wokół niego, zaczynał mu doskwierać: „Kiedyś było łatwiej” - mówił. „Malowałem dla przyjemności, czasami dla znajomych. Oni wieszali to gdzieś przy liczniku w korytarzu i dobrze. Jak się jednak to wszystko zaczęło, te wystawy, Desa, zamówienia koledzy zaczęli przenosić obrazki z korytarza do pokoju, a ja im mówię: zostawcie je, tam im było lepiej, one nie lubią światła”.
Wkrótce zmienił Wildę na Winogrady – dzięki wsparciu prezydenta Wituskiego, otrzymał przydział na mieszkanie w wieżowcu na nowym osiedlu na Zwycięstwa. Określał je swoim „jasnym sanatorium”. Od 1985 roku na jego obrazach zaczęła królować zima. „Zima to śmierć” mówił. Czuł, że już niewiele życia mu zostało... Śnieg na obrazkach oznaczał, że zaśnieżone miasta nie są już odbiciem zmieniającego się naturalnie w rytm pór roku pejzażu, ale końca życia… Zmarł 12 października 1988 roku.
Mimo tego, iż naszego motorniczego nie ma już wśród nas, co jakiś czas odbywają się wystawy poświęcone jego twórczości, a jego prace zamieszczane są w publikacjach dotyczących Poznania. W 2012 roku z okazji 90'tej rocznicy urodzin malarza, specjalną wystawę jego "obrazków" zorganizowało Muzeum Narodowe w Poznaniu oraz Fundacja Ochrony Zabytków Wielkopolski.
fot. Galeria Miejska Arsenał
Zygmunt Warczygłowa urodził się w 1922 roku w Poznaniu. Na początku drugiej wojny światowej został wywieziony do Wałbrzycha i zmuszony do niewolniczej pracy w kopalni. Udało mu się uciec i resztę wojny przeżył jako robotnik przymusowy w gospodarstwie rolnym na terenie Niemiec. Po powrocie do Polski zamieszkał w Łebie, a kilka lat później, w pierwszej połowie lat 50-tych, powrócił z rodziną do Poznania. Został konduktorem i dostał mieszkanie na osiedlu kolejarskim na Wildzie. Z parterowych pomieszczeń własnego „m3” mógł obserwować… śmietnik. Kiedy pracował jako konduktor, a później jako motorniczy, miał możliwość podziwiać malownicze miejskie pejzaże, czy to skąpane we wschodzącym słońcu, czy okryte zmrokiem. Za nastawnikiem bimby spędził niemal 7 lat. Nie dziwi zatem, że perspektywa torów tramwajowych była bazą jego prac, a wśród pieczołowicie nakreślonych budynków widać charakterystyczny dla Poznania ratusz, katedrę czy stare kamienice. Kiedy na początku 1963 roku przeszedł na rentę, zaczął malować swoje "obrazki" (tak je nazywał). Jego prace były bardzo kolorowe i pełne szczegółów. Ze względu na to, że był astmatykiem, zamiast farb olejnych, używał akwareli.
W połowie lat sześćdziesiątych wziął udział w konkursie twórczości plastycznej amatorów plastyków-wędkarzy. Marzyło mu się zajęcie siódmego miejsca, tymczasem okazał się najlepszy spośród wszystkich uczestników i wzbudził zainteresowanie środowiska artystycznego Poznania. Potem jego prace pojawiały się w kolejnych miejscach. Pierwsza indywidualna wystawa została zorganizowana w 1968 roku w Klubie Prasy i Książki. Starannie wykreślone, barwne, poetyckie pejzaże z Poznaniem w tle zachwyciły wiele osób. Po kolejnych wystawach w Polsce, przyszedł też czas na pierwszą prezentację zagraniczną - w Berlinie w Galerii Warschau.
Obrazki Warczygłowy coraz chętniej znajdowały nabywców, a autor zaczął w swoim domu gościć coraz znamienitsze postaci: ówczesnego prezydenta miasta, czy znanych aktorów (m.in. Wojciech Siemion zamawiał u byłego motorniczego obrazy do swojego prywatnego muzeum – Galerii Sztuki Wiejskiej w Petrykozach). Prace malarza poszerzyły katalog eksponatów w muzeach w Zabrzu i w Radomiu, czy w Hamburgu. Otrzymywał propozycje wystaw w Paryżu, Szwajcarii czy w Holandii. Nawet wtedy nie ukrywał skąd pochodzi i czym się zajmował. „Obojętnie czy w kraju, czy zagranicą, zawsze podkreślam dwa ważne dla mnie fakty” – mówił. „Że pochodzę z Poznania i że byłem motorniczym tramwajowym”. Jego pracami zilustrowana była wydana pod koniec 1983 roku książka pt. „Żarty znad Warty”. Na jednej z ilustracji wewnątrz znalazł się także i tramwaj. W kwietniu tego samego roku w poznańskiej galerii „Współczesna” Przedsiębiorstwa Państwowego „Desa” zorganizowano kolejną wystawę jego prac. Wszystkie znalazły nabywców już pierwszego dnia.
Został laureatem nagrody miasta Poznania w dziedzinie kultury i sztuki. Wyróżnienie odebrał w Sali Ogrodzenia Ratusza z rąk prezydenta Wituskiego. „Bardzo mi było miło, kiedy na miejscu dowiedziałem się, że podczas dyskusji nad moją kandydaturą do nagrody, komisja była jednomyślna w przyznaniu tego wyróżnienia właśnie dla mnie” – cieszył się Warczygłowa w rozmowie z redaktorem gazety zakładowej „Z życia WPK”, Edmundem Nadolskim. Motorniczy malował także dla Kazimiery Iłłakowiczówny – akurat wtedy tworzyła „Leciutkie abecadło dla wycieczek po Poznaniu”, gdzie pod literką J znajdował się tekst dotyczący Jeżyc i zajezdni przy ul. Gajowej. Nie dziwi zatem, że właśnie ten obiekt oraz garażujące na torach tramwaje znalazły się na obrazku przygotowanym dla poetki. Bywały jednak momenty, kiedy szum wokół niego, zaczynał mu doskwierać: „Kiedyś było łatwiej” - mówił. „Malowałem dla przyjemności, czasami dla znajomych. Oni wieszali to gdzieś przy liczniku w korytarzu i dobrze. Jak się jednak to wszystko zaczęło, te wystawy, Desa, zamówienia koledzy zaczęli przenosić obrazki z korytarza do pokoju, a ja im mówię: zostawcie je, tam im było lepiej, one nie lubią światła”.
Wkrótce zmienił Wildę na Winogrady – dzięki wsparciu prezydenta Wituskiego, otrzymał przydział na mieszkanie w wieżowcu na nowym osiedlu na Zwycięstwa. Określał je swoim „jasnym sanatorium”. Od 1985 roku na jego obrazach zaczęła królować zima. „Zima to śmierć” mówił. Czuł, że już niewiele życia mu zostało... Śnieg na obrazkach oznaczał, że zaśnieżone miasta nie są już odbiciem zmieniającego się naturalnie w rytm pór roku pejzażu, ale końca życia… Zmarł 12 października 1988 roku.
Mimo tego, iż naszego motorniczego nie ma już wśród nas, co jakiś czas odbywają się wystawy poświęcone jego twórczości, a jego prace zamieszczane są w publikacjach dotyczących Poznania. W 2012 roku z okazji 90'tej rocznicy urodzin malarza, specjalną wystawę jego "obrazków" zorganizowało Muzeum Narodowe w Poznaniu oraz Fundacja Ochrony Zabytków Wielkopolski.
fot. Galeria Miejska Arsenał